13 września to dla pacjentów i ochrony zdrowia szczególna data. To właśnie tego dnia na całym świecie obchodzony jest Dzień Sepsy. Przypadłości, która choć nie stanowi oficjalnej jednostki chorobowej, zbiera żniwo w postaci ludzkich żyć w znacznie większym stopniu niż nowotwory. W tym roku nad możliwościami zarówno systemowymi jak i zdrowotnymi dyskutowano na seminarium zorganizowanym przez Marszałka Sejmu i Komisję Zdrowia Senatu RP.
Każdego roku sepsa dotyka blisko 50 milionów ludzi, z czego ponad 40 proc. stanowią dzieci poniżej 5. roku życia. Zgonem kończy się ponad aż 11 milionów ludzkich żyć rocznie. Według WHO na sepsę, średnio co 3 sekundy umiera jedna osoba. Jest to więc jeden z najpoważniejszych problemów zdrowotnych XXI wieku. Na ten temat wypowiedzieli się dziś w Senacie eksperci.
- Bardzo cieszę się, że mogliśmy się dziś spotkać i poruszyć temat sepsy, który pokazuje, że wciąż niewiele wiemy na ten temat. Krąży wiele mitów, które trzeba obalić i wspólnie edukować na ten temat. Nie stać nas już dłużej na brak zmian systemowych - powiedziała Beata Małecka-Libera, Przewodnicząca Senackiej Komisji Zdrowia.
Czym jest sepsa?
Żeby mówić o sepsie, trzeba najpierw wyjaśnić, czym ona jest. A jest to zagrażająca życiu dysfunkcja narządów, spowodowana nieprawidłową odpowiedzią organizmu na zakażenie. Wbrew pozorom nie dotyczy jedynie pacjentów szpitalnych. Choć może za to dotknąć każdego z nas i jest niezwykle trudna do wyleczenia.
- Jednym z mitów na temat sepsy jest opinia, że sepsę można łatwo rozpoznać i wyleczyć. To błąd, bo sepsa nie daje typowych objawów klinicznych, co utrudnia rozpoznanie. Opóźnienie rozpoznania zwiększa śmiertelność. W dodatku mierzymy się z narastającą odpornością drobnoustrojów na leki, co zmniejsza skuteczność leczenia. Sepsa często prowadzi do śmierci - śmiertelność wynosi co najmniej 20 proc. U ok. 50 proc. osób, które przeżyły sepsę, występują długotrwałe następstwa zdrowotne - mówi prof. dr hab. Katarzyna Dzierżanowska-Fangrat.
Sepsa może dotknąć każdego z nas
Niestety, blisko 70 proc. przypadków sepsy rozwija się u pacjentów, zanim udadzą się oni po pomoc lekarską. Dotyczy to zarówno dzieci, u których najczęstszą przyczyną jest jeden z dwóch gatunków bakterii: meningokoki lub pneumokoki, o czym opowiedział dr hab. Ernest Kuchar, kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Sepsa rozwija się również u kobiet w ciąży, niestety z równie tragicznymi powikłaniami.
- Główną przyczyną sepsy i jej powikłań, ze zgonem ciężarnych włącznie, jest zakażenie wewnątrzowodniowe u pacjentek z przedwczesnym odpłynięciem płynu owodniowego. Płody mają wówczas nikłe szanse na przeżycie i niestety najczęściej powinniśmy podejmować wówczas decyzję o zakończeniu ciąży - wyjaśnił dr Maciej W. Socha, ginekolog-onkolog, położnik i perinatolog, kierownik Katedry Perinatologii, Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Collegium Medicum imienia Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy i kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego w Gdańsku.
Z kolei ppłk rez. dr hab. Waldemar Machała, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi przedstawił przykład młodej kobiety, która nigdy wcześniej nie chorowała i po heroicznej walce lekarzy, została wyleczona z sepsy. Przedstawiając ten przykład, ekspert pokazał, że warto walczyć o każde życie.
- Musimy nieustannie zwiększać świadomość na temat sepsy poprzez kampanie społeczne, ponieważ sepsa jest dużo częstszym problemem niż nam się wydaje. Już czas, żeby mity odeszły do przeszłości, a razem z dofinanowaniem i dosprzętowieniem powinna pójść wiedza - powiedział prof. dr hab. Mirosław Czuczwar, kierownik II Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii SPSK 1 w Lublinie, podsumowując sytuację sepsy w Polsce.
Jerzy Owsiak potwierdza zakupienie sprzętu przez WOŚP i zgłasza szereg problemów systemowych
Seminarium dynamiczną wypowiedzią zamknął Jerzy Owsiak, Prezes Zarządu Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, poruszając raz jeszcze problemy, z jakimi mierzy się polski system opieki zdrowotnej. Jest nim chociażby brak krajowego rejestru sepsy. Stąd też zapobieganie jest wyjątkowo trudne. Wiele szpitali w Polsce nie posiada własnych laboratoriów mikrobiologicznych, w których wykonuje się badania na posiew krwi. Nierzadko pacjenci muszą z tego powodu czekać do rana lub do poniedziałku, aby próbka krwi została przewieziona i zbadana w laboratorium zewnętrznym współpracującym ze szpitalem. Prezes fundacji podkreślił, że zgłoszony przez placówki medyczne do WOŚP sprzęt diagnozujący krew pobraną na posiew, jest już zakupiony.
Konieczne są zmiany
Krajowy rejestr ma kluczowe znaczenie, bowiem to dzięki niemu możliwe jest uzyskanie wiarygodnych danych epidemiologicznych, dotyczących sepsy w Polsce, które pozwoliłyby na ocenę efektywności rozpoznawania sepsy i skuteczności jej leczenia. W systemie kodowania chorób ICD-11, obowiązującym na świecie od 2019 roku, występują kody 1G40 i 1G41 rejestrujące odpowiednio sepsę bez i ze wstrząsem septycznym. W Polsce nadal obowiązuje przestarzały system ICD-10. Eksperci zgodnie przyznali, że niezbędne jest również wprowadzenie oficjalnych procedur i standardów rozpoznawania i leczenia sepsy.
- Koalicja zainteresowała się tematem sepsy po zapoznaniu się z przerażającymi danymi o liczbie nadmiarowych zgonów w ostatnich latach. Pandemia obnażyła brak procedur, brak standardów przy jednocześnie rekordowych wydatkach na zdrowie - podsumował Tomasz Michałek z Koalicji "Na pomoc niesamodzielnym", współorganizator konferencji. - System diagnostyki wykrywającej sepsę w Polsce nie działa, nie mamy rejestru, nie mamy wiarygodnych danych niezbędnych do przygotowania rozwiązań poprawiających ten stan. Pomimo zbiórki i zakupów nowoczesnego sprzętu przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy poziom frustracji będzie tylko narastał, jeżeli resort zdrowia nie wdroży potrzebnych rozwiązań - dodał.
Więcej informacji:
Iwona Sobczak, Biuro Koalicji "Na pomoc niesamodzielnym"
tel.: 694-343-220
e-mail: i.sobczak@niesamodzielnym.pl